Od najgorszego do najlepszego dnia w swoim życiu Maciej przebiegł jakieś 10 tys. km.
W najgorszym zabił z zemsty i żeby zarobić. W najlepszym – gdy wygrał półmaraton – endorfiny skoczyły mu do rekordowego poziomu. Te dwa dni dzieliło ponad 17 lat, których większość spędził za kratami.
– Boks plus złe towarzystwo równa się Rawicz – uważa Maciej. – Boks trenowałem, odkąd jako nastolatek wyjechałem w latach 80. z rodzicami do Berlina. Tam spotkałem złe towarzystwo. Potrzebowałem pieniędzy. Miałem 21 lat i żonę.
A znajoma Niemka chciała pozbyć się męża.
Zabił i uciekł do Polski. Przez cztery lata pod zmienionym nazwiskiem spokojnie pracował w klubie fitness. Do dnia, kiedy do drzwi jego mieszkania niespodziewanie zapukali policjanci.
Dziś ma 42 lata. W Rawiczu jest od 14 lat. Zostało mu jeszcze 10 lat.
http://wyborcza.pl/duzyformat/1,127290,12143030,Skazani_biegna_do_nieba.html