Jadą Haliki przez Ameryki
Agora 2022
180 tysięcy kilometrów przygody. Taką wyprawę mógł wymyślić tylko ktoś, kto podróżowaniu oddał całe serce!
Toni Halik nie przestaje fascynować dzieci i dorosłych! Tym razem z żoną Pieret i psem Łolim ruszają w niezwykłą podróż przez obie Ameryki. Mają do pokonania trasę z Argentyny aż na Alaskę i z powrotem. Oczywiście, co i rusz wpakowują się w kłopoty albo to kłopoty wpakowują się prosto na nich. Po drodze Toni i Pieret muszą choćby rozwiązać tajemnicę wulkanu, napoić „żebrzące drzewo”, uratować przed pumą zwierzęta w schronisku, pokonać autem przepaść i uciec przed bandytami. A to dopiero początek największej przygody ich życia, jaka czeka ich w Stanach Zjednoczonych. Przygody o imieniu… Ozana.
Po sukcesie książki „Przygoda dzika Toniego Halika” Mirosław Wlekły opowiada o dalszych losach słynnego podróżnika. W tworzeniu książki pomogły dzieci autora, które pokochały zakręconego Toniego, kiedy ich tata pisał jego bestsellerową biografię dla dorosłych „Tu byłem. Tony Halik”.
Tryskające kolorami i energią ilustracje, dzięki którym możemy towarzyszyć Halikom w podróży, namalowała Magdalena Kozieł-Nowak.
Pietyzm, szczegóły, które autor wydobył, są dla mnie jako dla człowieka, który znał Kazimierza Górskiego, olbrzymim zaskoczeniem. Dotarł do takich osób, których my – dziennikarze sportowi nie znamy, a o wielu faktach nie wiemy. Tyle detali, tyle szczegółów, o wielu rzeczach nie wiedziałem. Pochłonęła mnie ta książka bez reszty. Czyta się ją z wypiekami na twarzy. To wiekopomne dzieło. Należało się Kazimierzowi Górskiemu.
– Dariusz Szpakowski
Najlepsza książka o Kazimierzu Górskim jaką do tej pory czytałem. A przed lekturą myślałem, że wiem wszystko.
– Stefan Szczepłek
Mistrz reportażu biograficznego bierze na warsztat legendę i daje nam fantastyczną opowieść o niezwyczajnym życiu.
– Marcin Meller
Łza się w oku kręci podczas czytania tej książki
– Martyna Myszke, “Lewa strona literki”
Przygoda dzika Toniego Halika
Agora 2021
[teaser] https://www.youtube.com/watch?v=6Q2AIyl5Lcg&feature=emb_logo
“Nasze dzieciaki, słuchając czytanych przeze mnie przygód Toniego Halika, skakały rozemocjonowane niczym Indianie z plemienia Karaża. Aż strach pomyśleć, jak zareagują dzieci słuchające tych niesamowitych przygód w wykonaniu taty, wszak profesjonalnego lektora. Podejmiemy to ryzyko z radością, bowiem opowieść jest znakomita.”
KATARZYNA BŁAŻEJEWSKA-STUHR I MACIEJ STUHR
“Tony Halik był bohaterem mojego dzieciństwa. Od teraz jest bohaterem także dla moich dzieci. Oby powstawało jak najwięcej takich książek!”
ŁUKASZ WIERZBICKI
“Idealna pozycja dla dzieciaków, które marzą o dalekich wyprawach. Niesamowite przygody polskiego podróżnika cudownie teleportują czytelników do egzotycznego świata. Trzyma w napięciu, a w połączeniu z pięknymi ilustracjami rozbudza nie tylko dziecięcą wyobraźnię.”
NATALIA SITARSKA, TASTEAWAY.PL
Audiobook czyta Maciej Stuhr
Raban! O Kościele nie z tej ziemi
Agora 2019
Premiera: 22 maja
Istnieje na świecie Kościół, który się Polakom w głowie nie mieści. Świątynie prowadzone przez kobiety na brazylijskiej prowincji, kardynał odprawiający mszę dla gejów i lesbijek w Londynie, wspólna wigilia dla chrześcijan i muzułmanów w Brukseli, żonaci księża w Czechach, kapłani mieszkający w slumsach Argentyny, zakonnik broniący współczesnych niewolników… oto Kościół tych, którzy biorą sobie do serca słynne wezwanie papieża Franciszka „Róbcie raban!”.
Na poszukiwanie niepokornych katolików, rycerzy Bergoglia, wyruszył Mirosław Wlekły, autor głośnej biografii „Tu byłem. Tony Halik” – przemierzył świat od Argentyny po Birmę, Brazylii po Liban, Dominikany po Anglię. Ale „Raban!” to nie tylko awanturnicza opowieść o zmianie w Kościele i próbie powrotu do źródeł chrześcijaństwa. To także swoisty raport o stanie świata: od biedy po ekologię oraz o harcie ducha i miłości, które na „peryferiach świata” ważą więcej. I lektura, po której zadamy pytanie: czy kiedyś będziemy gotowi na raban w polskim Kościele? A nade wszystko to zbiór reportaży najwyższej próby jednego z najzdolniejszych polskich reporterów młodego pokolenia.
Wiem, zazdrość nie jest najbardziej chrześcijańskim uczuciem. Ale ja bezgranicznie zazdroszczę autorowi tej książki. Jego reportaże otwierają oczy, poruszają, budzą wyrzuty sumienia. Każą „wstać z kanapy”. To fascynująca, obowiązkowa lektura dla wszystkich, którzy chcieliby zrozumieć dlaczego papież Franciszek jest tak znienawidzony przez mających się dobrze, i tak kochany przez tych, którzy źle się mają. To historie o ludziach, którzy wzięli Ewangelię na poważnie: mając w nosie (również kościelne) establishmenty, interesy i wizerunek, są z Dobrą Nowiną tam, gdzie dziś realnie dzieje się świat. To przypomnienie, że od samych swoich początków chrześcijaństwo zawsze więdnie na salonach, rozkwita na peryferiach. Dla nas, Polaków, to portret Kościoła przyszłości, innego – podejrzewam – nie będzie.
Szymon Hołownia“Sodoma”, oparta na latach dziennikarskiego śledztwa, odsłania najciemniejsze strony Kościoła katolickiego. Mirosław Wlekły bohaterów swojej książki odkrył na krańcach świata, z dala od centrum katolickiego skostnienia i zakłamania. Jeśli moja książka jest mroczna, to “Raban” pokazuje, że istnieje też jasna strona. Nic nie jest czarne lub białe. A “Raban” daje nadzieję, że Kościół może także czynić dobro.
Frédéric Martel
All inclusive. Raj, w którym seks jest bogiem
Agora 2015
KSIĄŻKA NOMINOWANA DO NAGRODY IM. BEATY PAWLAK
List napisała jego żona, dzień wcześniej. Rankiem 26 października 2013 roku Francisco Sánchez ostrożnie wkłada go teczki i jedzie na pocztę. Odrapany budynek stoi naprzeciwko niedawno odnowionej, pomalowanej na pastelowe kolory szkoły. Chodzi do niej Elsita, szesnastoletnia wnuczka Francisco, który teraz, w kolejce, niecierpliwie przestępuje z nogi na nogę. ‒ Prędzej ‒ pogania pocztowców. Jest przekonany, że dzisiaj to jego przesyłka jest najważniejsza. Nie tylko w Bonao czy w prowincji Monseñor Nouel. Nie tylko w Dominikanie i na Karaibach. Być może to najważniejszy list na całym świecie.
Staje wreszcie przed okienkiem. Stanowczo i głośno, tak, żeby wszyscy słyszeli, oświadcza, że chce nadać przesyłkę do Watykanu. Pokazują mu znaczki: z plażami Dominikany, z pająkami, z bohaterami narodowymi. Pocztowcy nie są pewni, które będą odpowiednie. Francisco mówi, że chce najpewniejszy, to znaczy najdroższy.
Najdroższa jest zagraniczna przesyłka ekspresowa. Kosztuje tysiąc sto pięćdziesiąt peso. To prawie sto złotych. W Dominikanie majątek.
Francisco płaci tysiąc dwieście peso. Mówi kasjerowi, żeby wziął sobie pięćdziesiąt reszty na oranżadę. Chce mieć absolutną pewność, że list dotrze do papieża.
25 października 2013 roku
Bonao, Republika Dominikany
Wasza Świątobliwość,
nazywam się Andrea Jiménez i piszę w imieniu całej naszej rodziny, mojego męża, dzieci i ukochanej wnuczki, którą od początku uczyłam kochać i ufać Kościołowi i duchownym. Takie wychowanie sprawiło, że została ministrantką. Piszę, bo zaufanie to zostało nadwyrężone.
Dominikana to karaibski raj! Tak mówią ci, którzy pojechali tam w wersji all inclusive . Ale wystarczy, że zrobicie krok poza strzeżone strefy dla turystów, i wciągnie was zupełnie inny świat, którego najsilniejszym żywiołem, najważniejszym bóstwem, najpopularniejszą walutą i największym przekleństwem jest seks. Tu nawet dyktatorzy w równym stopniu opętani są władzą, jak i seksem, obalają ich kobiety, które im nie uległy, a seksualne skandale demaskują dziennikarki które uważa się za seksbomby.
W podróż po Dominikanie autor zamiast przewodnika zabrał powieść noblisty Mario Vargasa Llosy „Święto kozła”. Z raju na plaży wędruje na samo dno karaibskiego piekła. Uwaga! Ta książka parzy!
Jak przetłumaczyć na polski słowo macho? Po przeczytaniu „All inclusive” już wiem: koguty. To o kogutach – tych z pazurami, w kąpielowych gatkach, generalskich mundurach i sutannach – pisze w swoim rewelacyjnym debiucie Mirek Wlekły. Żeby nam opowiedzieć o tym, dokąd prowadzą ich rządy, zabrał nas do Dominikany, gdzie nawet ruch uliczny nie jest ruchem ulicznym tylko walką opancerzonych kogutów. W tym kraju, który zajmuje ponad połowę pięknej karaibskiej wyspy, koguty rządziły i rządzą, krzywdzą, zabijają, płodzą i zdradzają. Ale Wlekły nie byłby reporterem, gdyby nie dotarł również do smutnych kogutów, zmęczonych stroszeniem piórek dla europejskich turystek. Bo nie pojechał do Dominikany, żeby sądzić, tylko pomóc nam pojąć świat, który w folderach sprzedają nam jako plastikowy raj. Nie dajcie się nabrać. Zajrzyjcie, co kryje się za kulisami świata all inclusive. Wlekły wam pomoże.
Jacek Hugo-Bader
To wprawdzie nie Kenia, tylko karaibska Dominikana, ale jeden z reportaży Mirosława Wlekłego z kapitalnej książki “All inclusive” (Agora) do złudzenia przypomina scenariusz filmu “Raj: Miłość” Ulricha Seidla.
Juliusz Kurkiewicz, „Gazeta Wyborcza”
http://wyborcza.pl/piatekekstra/1,129155,17397698,Kurkiewicz_w_ksiegarni__Oto_nowosci_tygodnia.html
Zrobili sobie raj
Łukasz Saturczak, Newsweek
http://www.newsweek.pl/plus/kultura/dominikana-siedlisko-podofilow,artykuly,358555,1,z.html
Lubię, kiedy książki mnie zwodzą, usypiają, a później przywalają tak, że trudno się pozbierać. To miała być książka o słonecznej Dominikanie, w której alkohol leje się strumieniami, a “najpopularniejszą walutą i największym przekleństwem jest seks” – jak czytamy na okładce. Tymczasem jest o czymś zupełnie innym. To książka o sekrecie.
Rafał Hetman, czytamrecenzuje.pl
http://czytamrecenzuje.pl/recenzja/288/all-inclusive
Skąd się wziąłeś, Franciszku? Reporterska podróż do kraju papieża
Agora 2013
e-book
Fragment
Zadzwonił kiedyś: “Tu Jorge”. Myślałem, że ktoś sobie żartuje, i się rozłączyłem. Zadzwonił jeszcze raz: “To naprawdę ja, kardynał”. Kiedy tu bywał, pytał mnie: “Co za awanturę znowu szykujesz?”. Bo ja jestem księdzem awanturnikiem – ciągnie ks. Paco. Kiedy policja niesłusznie aresztuje ludzi z dzielnicy, idzie się o nich wykłócać, wyciąga ich zza krat. Nie boi się przyjąć homoseksualistkę na wolontariuszkę, koleguje się z transseksualistami […]
Już po moim wyjeździe z Buenos Aires ksiądz Paco Olivera przekazał przez znajomego wiadomość dla papieża. Napisał tak: “Kochany Ojcze Franciszku, drogi Jorge, nie chcę zabierać Ci czasu, ale chciałbym Ci podziękować. Jestem w Isla Maciel, ponieważ to Ty, Ojcze, zaryzykowałeś i postawiłeś na mnie, chociaż nie miałeś ku temu żadnych powodów. Wręcz przeciwnie, dobrze przecież wiedziałeś, że byłem księdzem bardziej znanym ze swoich występków niż ze swoich dokonań. Cały świat jest pełen nadziei. Jak zawsze modlę się w intencji Ojca. Potrzebujemy innego Kościoła, III Soboru Watykańskiego i abyśmy my, księża, mogli się żenić (któż by przypuszczał, że będę miał tyle odwagi, aby powiedzieć to papieżowi). Niech Ojciec na siebie uważa, bo bardzo go potrzebujemy, Paco”. Wkrótce przyszedł do niego e-mail. Na prośbę papieża wysłał go jego sekretarz ksiądz Fabian Pedacchio. “Drogi bracie Paco, nie wyobrażasz sobie nawet, jaką radość sprawiłeś mi swoim listem. Dziękuję. Cieszę się, że nadal pracujesz z entuzjazmem i energią. Przy okazji chciałbym Ci podziękować za świadectwo męstwa, które dajesz (no cóż, czasami przesadzasz z tą odwagą, ale to też jest dobre). Proszę, nie zapomnij się za mnie modlić. Wspominam cię z braterską miłością. Niech Cię błogosławi Jezus i niechaj Święta Dziewica ma Cię w opiece, Francisco”.
http://www.publio.pl/skad-sie-wziales-franciszku-miroslaw-wlekly,p86019.html
Dlaczego drużynę, której kibicuje Papież, nazywają „krukami”? Dlaczego księża ze slumsów po wyborze Franciszka z pariasów stali się gwiazdami? Czy ksiądz na rowerze to w Argentynie norma, czy wyjątek?
„Uczę tu religii. Dzieci są biedne, nie mają nawet butów. Nie zdajesz sobie sprawy, jak to jest, bo zawsze miałaś czym napełnić żołądek, a kiedy było Ci zimno, siadałaś przy piecyku” – pisał do siostry dwudziestoletni Jorge Bergoglio z seminarium w Chile.
Reporter „Gazety Wyborczej” wyruszył do Argentyny jego śladem, by naocznie przekonać się, co ukształtowało papieża Franciszka.
Grzech jest kobietą
PWN 2014
Fragment reportażu „Dobry uczynek”
Pierwszy raz pożałował natychmiast, gdy zobaczył Polskę:
– Śnieg do pasa, kraj szary, zrujnowany. „En el nombre del Padre, del Hijo y el Espíritu Santo”, przeżegnałem się.
Drugi raz pożałował, gdy na dworcu we Wrocławiu ukradli mu walizkę: była czarna z białym napisem po hiszpańsku (udało się ją odzyskać, gdy złodziej wchodził do pociągu).
Było to zimą 1948 roku.
Potem żałował jeszcze wielokrotnie: gdy w nowym domu nie było co włożyć do garnka, gdy trafił do domu dziecka, gdy przez wiele lat biedował, gdy brakowało pracy, gdy stracił zapał do wyuczonego zawodu, gdy podejrzewano go o szpiegostwo, gdy jechał na handel do Wiednia i wyobrażał sobie, jak dobrze by mu się żyło, gdyby do Polski nie wrócił. A ostatnio to pożałował chyba, gdy chciał do swojego raju wyprowadzać się z rodziną, ale żona popukała się w czoło, i wtedy zrozumiał, że raj przepadł raz na zawsze.
http://ksiegarnia.pwn.pl/Grzech-jest-kobieta,84921451,p.html
Historie kobiet nieidealnych, które zrobiły coś, czego robić się nie powinno.
Dwunastu wspaniałych reportażystów opowiada o kobietach, z którymi coś jest nie tak.
Jedna ma dużo kotów (a mieszka w bloku), druga – żadnego mężczyzny (za to dużo pracy i marzeń), trzecia nie umie uprawiać seksu (choć jest po ślubie), czwarta zabija córkę (choć mówi, że wcale nie). Kolejna nie może spać (odkąd jej matka śpi w domu opieki), inna żyje z żonatym (w latach dwudziestych), jeszcze inna nie kocha tego, co ją uratował od śmierci (w latach czterdziestych). Następna odpisuje na esemes, na który odpisywać się nie powinno: „Napisz coś o sobie, bo ja jestem facetem, który zawsze dostaje to, co chce”.
Ewa Wołkanowska-Kołodziej, reportażystka współpracująca z „Gazetą Wyborczą”, najpierw zauważyła, że kobiety często mówią: „Nie jestem taka, jaka być powinnam”, a potem odkryła, że mężczyźni nie dostrzegają wagi tych słów. Poprosiła więc dwunastu reportażystów o napisanie tekstów o kobiecej winie.
Autorzy: Kamil Bałuk, Daniel Flis, Marcin Kołodziejczyk, Adam Leszczyński, Marek Łuszczyna, Piotr Nesterowicz, Konrad Oprzędek, Paweł Smoleński, Grzegorz Szymanik, Maciej Wesołowski, Mirosław Wlekły, Tomasz Wysocki.
„Dobry uczynek” to jednocześnie opowieść o magii dzieciństwa i sile wspomnień, które po latach tylko zyskują dodatkowe kolory, okrywają się szlachetną patyną, zyskują niesamowity blask w zestawieniu z codziennością. To także refleksja nad tym, że dobre intencje to za mało, a poczucie obowiązku może przybierać różne formy. Bo, jak pisał niegdyś Milan Kundera, nie wystarczy kochać mocno. Trzeba kochać dobrze.
Niebieska-sukienka.pl
„NieObcy”
Agora 2015
Fragment reportażu „Swarka” (współautorka: Katarzyna Szyngiera)
Tam, gdzie jechaliście, za górą, był folwark. Na folwarku hrabiowa. Polka. To była pani, miliony miała. Wieś była ukraińska, cerkiew tam stawiali. Pobudowali ją do okien, na więcej ludzie nie mieli pieniędzy. A ta hrabiowa mówi: „Jak przejdziecie wszyscy, cała wieś, na polski, to tę cerkiew postawię, ale jako kościół”. Ludzie zgodzili się, bo ludziom szkoda było tego muru, co już pobudowali, żeby się mur nie zepsuł. Ci ludzie, którzy przeszli na polski, jak sami wiecie, starzeli się i umierali, a dzieci rosły i wzrastały już Polakami. Nie byli już Ukraińcami (Katarina Jakubeczko).
Moja babcia była Rusinka (bo to wtedy nie było jeszcze Ukraińców), a dziadek był Polak. Z tego małżeństwa było czterech synów – Polaków, bo oni byli ochrzczeni w kościele, a trzy córki – Ukrainki, bo ochrzczone w cerkwi. To były normalne sprawy. Co ciekawe, mój ojciec ożenił się z Polką, a jego trzech braci z Ukrainkami. Ciotki z kolei wyszły za Ukraińców i miały rodziny ukraińskie. Rodzina była wymieszana, wszyscy się szanowali. (Jan Kociemba).
Dziadek był Polakiem, babcia Ukrainką. Więc chłopcy byli Polakami, a dziewczyny Ukrainkami. Dziewczyny ochrzczone w cerkwi, a chłopcy w kościele (Olha Ościuk z Ihrowicy, lat 88).
Tam szkoła jest, jak była pobudowana, tak się ostała. Tam na tym podwórku my się wyszaleli! Polaki z Ukraińcami. Razem wszystko było. Krakowiaka tańczyliśmy. Harmoszki były. I śpiewaliśmy: „Nie chodź Marysiu po sianie…”. A potem… (Maria Waćko)
Potem wyszła jakaś swarka, takie zamieszanie się zrobiło (Stefania Kowaniuk).
http://www.agora.pl/agora/1,110781,19285841,premiera-ksiazki-nieobcy-21-opowiesci-zeby-sie-nie-bac.html
23 świetnych polskich autorów – wśród nich Olga Tokarczuk, podwójna laureatka Nagrody Literackiej Nike – przekazało swoje utwory, a kilkanaście innych osób, m.in. byli działacze opozycji demokratycznej w Polsce, sfinansowało papier, poświęciło swój czas i energię. Tak powstała niezwykła książka “NieObcy”, która opowiada o trudnych konfrontacjach z obcością. Wydanie trafi do czytelników 10 grudnia br., a dochód z jego sprzedaży zostanie przekazany Polskiej Akcji Humanitarnej, która organizuje m.in. pomoc ofiarom wojny w Syrii.
Książka tylko utwierdziła mnie w tym, co do tej pory myślałem, że obcy to ja, tylko że obcy. Myślę, że Ryszard Kapuściński byłby tą książką zachwycony.
Rafał Hetman, czytamrecenzuje.pl
http://czytamrecenzuje.pl/recenzja/576/nieobcy
„NieObcy” to wzruszająca refleksja, poważna, wieloperspektywizstyczna, naoczna i uniwersalna opowieść o ludziach, którzy chcą żyć. To zbiór opowiadań warsztatowo na najwyższym poziomie, piszą w końcu uznani i cenieni polscy literaci.
Anna Chlewicka, FabrykaRecenzji.pl
Figury myśli ubrane są w słowa, a ni stąd, ni zowąd pojawia się komiks – oszczędny, bo jednoobrazkowy, ale wyczerpujący. Nie zabrakło również miejsca na reportaż, który przełożono na język teatru (spektakl “Cварка/Swarka” w reż. Katarzyny Szyngiery).
Agnieszka Warnke, culture.pl
http://culture.pl/pl/dzielo/nieobcy-polscy-pisarze-dla-uchodzcow
„Obrażenia. Pobici z Polską”
Stowarzyszenie reporterów Rekolektyw
Wielka Litera 2016
FRAGMENT reportażu „Zgorszenie polskie”
Interpelacja do biura Rady Miasta Poznania wpływa 17 września 2014 roku i dotyczy: „szanowania uczuć religijnych osób wierzących przez Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne”.
Radny Prawa i Sprawiedliwości i wiceprzewodniczący rady miasta Michał Grześ pisze w niej tak: „Pasażerowie komunikacji miejskiej – osoby, jak podkreślają, wierzące – zwracają uwagę na czytanie w pojazdach nazwy przystanku przy ulicy Arcybiskupa Antoniego Baraniaka. Głos w pojazdach czyta «Baraniaka». Osoby, które się do mnie zwróciły w tej sprawie, proszą o pełne czytanie nazwy ulicy, uważają, z czym się zgadzam, że postać Arcybiskupa Antoniego Baraniaka jest wielce zasłużona dla Poznania. Proszę nie odpowiadać, że nazwa jest zbyt długa, bo przystanek Jana Nowaka-
-Jeziorańskiego jest czytany w całości. Proszę też o całościowe użycie nazwy na wyświetlaczach”.
Z Michałem Grzesiem, lat 51, nauczycielem informatyki i przedmiotów elektrycznych, radnym od sześciu kadencji, rozmawiam kilka miesięcy później.
– Zadzwonił jeden z dwóch obrażonych panów, żądał reakcji, a ja w ferworze nerwów napisałem tę interpelację. Zatytułowałem ją nieopatrznie, cytując tego pana.
http://www.wielkalitera.pl/ksiazki/id,133/obrazenia-pobici-z-polska.html
Wolność słowa nie jest czymś oczywistym. Kończy się tam, gdzie zaczyna się sfera ochrony innych osób – przed obrażaniem, nienawistnym szyderstwem, wykluczeniem, znieważeniem czy przemocą. Gdzie postawić granicę? Czy można ją z góry określić, kiedy każdy przypadek jest inny, internet zmienia sposoby komunikowania się, a ludzkich zachowań czy słów nie sposób przewidzieć? O trudnościach w ważeniu racji i szukaniu równowagi między wolnością słowa a interesem publicznym jest ta książka.
Adam Bodnar
Ta książka powinna dotrzeć do każdego domu. Do tych, którzy boja się i nie rozumieją inności po to, by rozproszyć obawy, poznać i rozproszyć lęki wobec Innego, Obcego. Reportaże mówią o Człowieku, o którym, ci żyjący w lęku mówią: „ścierwo, bydło, robale” widząc rozwiązanie w „likwidacji”. Ta książka to lustro prawdy o nas samych. Przejrzyjmy się w nim i dowiedzmy się czegoś więcej o sobie nawzajem. Potrzebujemy tego, żeby nienawiść płynącą z lęku zamienić w miłość i zrozumienie. Wszyscy chcielibyśmy żyć w lepszym świecie.
Janina Ochojska
Że Polacy są narodem, który uwielbia się obrażać – to nie nowina. Rekolektyw idzie jednak krok dalej, znajdując nieoczywistą przyczynę, dla której oburzenie jest naszym chlebem powszednim. Na imię jej “lęk”.
Michał Olszewski
Reporter może napisać diagnozę, wyjaśnić mechanizm, poruszyć serca. Nad naprawą niech się pogłowią aktywiści, politycy, ale i zwyczajni obywatele.
Artur Domosławski, „Polityka”
U znacznej części zabójców recydywistów występuje patologiczny przerost postawy godnościowej. Ale oczywiście przytłaczająca większość obrażalskich nikogo nie morduje, lecz tylko emocjonalnie i moralnie szantażuje otoczenie (…). Czyż nie obserwyjemy tego na co dzień w naszym życiu publicznym?
Piotr Bratkowski, „Newsweek”
http://www.newsweek.pl/plus/kultura/dlaczego-polacy-lubia-sie-obrazac-ksiazka-obrazenia-pobici-z-polska-,artykuly,386814,1,z.html
Z kilku reportaży najbardziej poruszają mnie trzy. Pierwszy mówi o obrazie uczuć religijnych. Mirosław Wlekły przedstawia sytuacje o różnym natężeniu – groteskowe, niesmaczne lub po prostu dziwne – gdy Polacy poczuli, że należy zawiadomić policję z powodu obrazy uczuć religijnych (Kodeks karny, artykuł 196). Dodajmy od razu, że Wlekły nie zajmuje się przypadkami oczywistymi, gdzie artyści specjalnie prowokują i żonglują symbolami religijnymi. Nie, to przypadki codzienne – z przystanku autobusowego, z życia szkoły, z książki (którą nie każdy musi czytać). Średnio w ciągu roku policja otrzymuje 48 zawiadomień. Niemal wszystkie zostają po czasie umorzone. Mnie zastanawia jednak coś znacznie bardziej podstawowego. Co się stało, że tak szybko czujemy się zranieni? Czy katolik zawsze musi być obrażony? Jakbyśmy mieli tylko dwa wyjścia – albo świętość, albo obrażenie. Naprawdę na głupotę nie wystarczy wzruszenie ramion? Reportaż nie dostarcza odpowiedzi, raczej umiejętnie stawia pytania.
Marcin Cielecki, „Gość Niedzielny”
http://gosc.pl/doc/3218456.Obdukcje-z-polskosci